Dylemat, czy silna wola istnieje i czy to właśnie ona jest podstawowym warunkiem zaprzestania picia towarzyszył mi zanim rozpocząłem swoje trzeźwienie. Przerwy jakie robiłem w swoim piciu były dla mnie poligonem faktu czy posiadam czy tez nie posiadam wspomnianą silna wolę.
I raczej skłaniałem się ku temu, aby wierzyć, że to właśnie ona jest faktycznym determinantem do niepicia. Pamiętam przecież jak sam sobie mówiłem, że potrzebna jest mi silna wola i „zawzięcie się w sobie”.
Co te określenia miały znaczyć – nie wiem. Wiem natomiast, że miały mi gwarantować spokojne życie, spokojne picie i unikanie konsekwencji. Doskonale też pamiętam to poczucie i pytanie zadawane sobie: jak będzie wyglądało to moje życie, kiedy naprawdę przestane pić? Wierzyłem też, że jeśli nie będę pił miesiąc, dwa, a może nawet pół roku, to będę miał w sobie tyle „silnej woli” ze nie będę musiał sięgać już po alkohol.
Ot tak, bez podejmowania leczenia, bez zmiany zachowania, przyzwyczajeń, nawyków, towarzystwa, etc. Po prostu – silna wola. A może nawet kiedyś będę pił w sposób kontrolowany? Jakże to było naiwne… No ale jakie miało być, skoro moje uzależnienie skutecznie przesłaniało mi realny i prawdziwy obraz mnie samego.
Silna wola a alkoholizm
Jakże byłem więc zdziwiony, kiedy w czasie mojej terapii, prowadząca zajęcia terapeutka powiedziała:
Silna wola nie istnieje. Jest tylko decyzja: chcę pić lub chcę być trzeźwy, i to wszystko co w następstwie robicie (pijecie lub nie) jest tylko i wyłącznie konsekwencją waszej decyzji.
Jakbym dostał obuchem w głowę. Jak to? Czyli moje niepicie zależy wyłącznie ode mnie i mojej decyzji? W czasie terapii dowiedziałem się również, co robić, aby tę decyzję wprowadzić w życie, jak ją chronić, aby trwała i dawała mi satysfakcję z trzeźwego życia, jakie mogą być dla mnie zagrożenia, czego unikać, itp.
Bo to nieprawda, że będąc uzależnionym i trzeźwym, mogę prowadzić takie samo życie jak przed podjęciem terapii. Jeśli tak będę robił, to prędzej czy później (raczej prędzej) wrócę do picia. A że cholernie chciałem i chcę być trzeźwy, to uwierzyłem tym, którzy te prawdy mi przekazywali.
Tak więc cały proces zdrowienia i trzeźwienia miał polegać na przekierowaniu mojej energii, skupionej na budowaniu tzw. „silnej woli”, z nadmiernej kontroli swojego życia na szczere przyznanie się do faktu, że jestem uzależniony, potrzebuje wsparcia i każdy kontakt z alkoholem jest dla mnie śmiertelnym zagrożeniem, dlaczego? Bo jestem od niego słabszy.
Grzesiek alkoholik