Prywatny ośrodek leczenia uzależnień | Ośrodek Przebudzenie Wrocław
Prywatna klinika
leczenia uzależnień
Blog / Od jutra nie piję – czyli o kłamstwie alkoholika
Przebudzenie - 14.09.2017
W czasie kiedy jeszcze byłem czynnym, czyli pijącym alkoholikiem, pojęcie: „jutro” kompletnie się w moim życiu zdewaluowało. Ileż to spraw odkładałem na tak zwane „jutro”… Od jutra zacznę szukać pracy, od jutra pozałatwiam zaległe prawy, od jutra: to, od jutra: tamto, od jutra właściwie każde krętactwo, no i oczywiście, od jutra nie będę pił.
Chociaż w to ostatnie, tak prawdę mówiąc, sam nie wierzyłem.
Mniej więcej rok po zaprzestaniu mojego picia, dostałem do przeczytania, od kogoś z życzliwych mi ludzi, fantastyczną książkę pt. „Od jutra nie piję”. Sam tytuł właściwie wyjaśnia już wszystko. Książka opisuje jak pokrętnie, przewrotnie i manipulacyjnie postępuje wobec siebie i otaczającego go świata osoba uzależniona od alkoholu. Jak perfekcyjnie przeinacza każdy fakt, byleby tylko usprawiedliwić swoje kolejne pijaństwo. No bo przecież on nie chciał pić, ale: koledzy z pracy, pogoda, zły nastrój, spóźniony autobus, deszcz, żona, dzieci, itd. wszystko to, razem lub z osobna, powoduje, że nie miał wyjścia i musiał się napić. Ale spokojnie, od jutra już nie będę pił.
A jak to było u mnie? Za punkt honoru stawiałem sobie utrzymanie wiarygodności na melinie, w barze, w piwiarni czyli wszędzie tam, gdzie mogło się zdarzyć, że w trakcie pijaństwa zabraknie mi pieniędzy i może trzeba będzie pić na kredyt. Czyli jeśli pożyczyłem do jutra – to jutro musiałem pieniądze, choćby spod ziemi, ale zorganizować i oddać.
Zbyt duże było ryzyko, bo następnym razem ktoś mógł mi odmówić, jako niesłownemu, i nie sprzedać „na krechę”. Ale, przecież nie byłbym alkoholikiem gdybym zawsze dotrzymywał danego słowa. No i zaczęło się przytrafiać, że to moje jutro zamieniało się w kilka, albo kilkanaście dni.
Przestano więc sprzedawać mi na kredyt. Jeśli akurat miałem pieniądze, to pół biedy, ale jeśli ich nie posiadałem, ani żaden z moich kumpli, no to już było gorzej. Nie wiem jak oni, ale ja miałem niesamowitą, wewnętrzną potrzebę napić się alkoholu.
I któregoś dnia wpadłem na „genialny” pomysł. Skoro nikt nie chce mi sprzedać „na krechę” do jutra, to ja powiem, że będę miał pieniądze POJUTRZE. Cóż za proste rozwiązanie. Wyświechtane i niewiarygodne jutro zamienię na całkiem nowe i wiarygodne pojutrze! Ech… umysł alkoholika, pracuje nie tylko po to, aby usprawiedliwiać picie, ale również po to, aby tworzyć wyimaginowane historie, które to picie ułatwiają.
Po latach dowiedziałem się, że tak naprawdę, to alkoholikowi nie chodzi o to, aby przekonać do swojej wymyślonej historii jakiegoś odbiorcę (sprzedawcę, żonę, pracodawcę) ale chodzi o to, aby przekonać do niej samego siebie, aby samemu w nią uwierzyć. Niezły paradoks.
Pamiętam też, jak chciałem pożyczyć od mojej dobrej koleżanki pieniądze na zakup wódki. Wiedziałem, że jak poproszę ją o sto złotych, to może się domyślać, że ja te pieniądze planuje przepić. I co wymyśliłem? Poprosiłem więc o 79 zł, wiedząc jednocześnie, że i tak pożyczy mi całą stówę, a te 79 zł miało jedynie uwiarygadniać w jej oczach jakąś moją, niby prawdziwą potrzebę.
Jest taki piękny tekst, znany w środowisku trzeźwiejących alkoholików. Ten tekst to Desiderata. Kończy się ona takimi słowami: „pamiętajcie, że macie do czynienia z alkoholem, podstępnym, zwodniczym i potężnym” Staraj się to mieć na uwadze…
Grzesiek alkoholik